Dzisiaj weszłam na Twittera i postanowiłam poszydzić. Nie to, że się nie znam to się wypowiem, ale śmieszy mnie, jak ci co tam piszą zachęcają do wejścia w link. Pod każdym screenshotem dopiszę, czy weszłam w link i zostałam skutecznie zachęcona, czy nie weszłam.
Mam nadzieję, że się chociaż ładnie ubiorą.
Nie weszłam w link.
Mocne męskie kino? To musi mi się spodobać.
Nie weszłam w link, bo nie ma. Ale wygooglowałam.
"Karbala w Iraku, rok 2004, siedziba władz lojalnych, City Hall zostaje zaatakowana przez Al-Kaidę i As-Sadrę. Grupa polskich oraz bułgarskich żołnierzy odpiera kolejne ataki."
Nie lubię wojennych filmów, no ale dobra, obejrzę.
A to jest przykład ostentacyjnego nie wchodzenia w link. Tak tajemniczo, że aż za bardzo.
Mam nadzieję, że naprawią przed świętami, żeby nowobogaccy z Londynu mogli spędzić kolejną ciepłą, rodzinną wiligię przez Skype. Weszłam w link i aż mi się smutno zrobiło, że "o kłopotach informują serwisy technologiczne na całym świecie. Kłopoty z zalogowaniem się mieliśmy także i my w redakcji tvn24bis.pl"
To jest super. Tak powinniśmy protestować. Majtkami.
Jak mnie #wkurza dodawanie #hasztag w połowie #post i jeszcze #perfidne nie odmienianie #rzeczownik.
Co za frajer? Nie weszłam w link, w życiu.
Dziękuję za przeczytanie bólu dupy. Pozdrawiam. I tego, co stoi za Wami też pozdrawiam.
Pozdrawiam. Zakapturzony też pozdrawia.
OdpowiedzUsuńA dzięki, ucałuj go ode mnie.
Usuń"...ale śmieszą mnie, jak ci co tam piszą zachęcają do wejścia w link."
OdpowiedzUsuńBez obrazy, ale właśnie jestem tu poprzez zachęcenie autorki do wejścia właśnie na jej autorski blog. Żeby nie było, że jestem gołosłowny podaje adres, gdzie Pani do tego zachęca: http://get-fit-and-be-happy.blogspot.com/2015/09/wracam-na-nowo.html - pierwszy komentarz.
Skoro to taki smutny blog, postanowiłem wrzucić troszkę ironii, odrobinę humoru.
To współczuję Panu, że z komentarza na osiem linijek, w którym pisałam na temat dotyczący posta widzi Pan tylko jeden, malutki link, który podałam na końcu.
Usuń