21.4.15

Gimnazjalna polityka.

Hasztag polityka hasztag media, zaczynamy.

Siedzę dzisiaj na fejsie i widzę, jak dzieciaki udostępniają występ cesarza Korwina u Kuby Wojewódzkiego. Z całym szacunkiem do obu tych panów, gimnazjum chyba nie jest ich grupą docelową. Kiedyś fejs był zaśmiecony piosenkami Biebera i One Direction (dalej jest), bo to w końcu komercyjni wykonawcy, dla których grupa docelowa nie ma znaczenia, byleby dawała pinionszki na żel do włosów.
Chodzi mi o to, że są rzeczy robione pod środki masowego przekazu. Artyści promują się na fejsie czy youtube i to jest okej, każdy niech korzysta z czegoś, co jest akurat dostępne. Kiedyś zdobycie płyty Led Zeppelin było niemożliwe w Polsce, było tylko radio Luksemburg, które puszczało "dobre kawałki" i średnio odbierało, a teraz radia internetowe atakują nas propozycjami, mamy Spotify, a płyty niektórych wykonawców można kupić przy okazji zakupów spożywczych w popularnym supermarkecie.
W każdym razie, grupa docelowa polityków to raczej osoby pełnoletnie, które chcą głosować.
Wracając do tematu, polityka zaczyna się bezczelnie wbijać, wwiercać, wkręcać w Internet. Nie w tym sensie, że ktoś napisze artykuł o kimś ze sfery politycznej i ktoś to udostępni na fejsie, tylko o takie konkretne promowanie się na portalach społecznościowych. I tu się pojawia pytanie: panowie politycy, na mój gust, głównymi użytkownikami fejsa są osoby w wieku gimnazjalnym i licealnym. O ile liceum to już grupa z wyrobioną własną opinią (w jakimś stopniu), to gimnazjum to nie są Wasi wyborcy. I nie będą.
Okej, może problem nie leży w samych politykach, ale w dzieciach. Bo umówmy się, gimbaza chłonie wszystko, co jej się powie. Gimbaza to taka gąbka, ale nie ta tania i szorstka z Biedronki, która lepiej spełnia funkcję druciaka, tylko taka różowa, aksamitna z Sephory, którą bardzo łatwo pobrudzić i uszkodzić.
Oczy mi się wylewają i wywracają, jak widzę dzieciaka, który mówi do mojej mamy nauczycielki w szkole "a pani głosuje na Korwina? Niech pani głosuje na Korwina!". Nie oceniam pana Korwina,  (dobra, trochę oceniam), tylko fakt, że ten dzieciak nie ma pojęcia o systemie w Polsce, nie będzie głosował przez najbliższe pięć lat, tylko chłonie to, co mu pokazuje Internet. I pada kolejne pytanie: powinno się wyeliminować złe czynniki z Internetu, dzieci z Internetu, czy cały Internet?
Czasami zastanawiam się, co by było, jakby korzystanie z Internetu było dozwolone od 18 roku życia. Trochę za młoda jestem na takie refleksje, bo sama w tym momencie jestem ledwo powyżej osiemnastki, ale ciekawi mnie to, jakbym razem z dowodem osobitym dostała kod dostępu do Internetu i jakbym się odnalazła w wirtualnym świecie. Może byłabym tak zajęta szkołą i czytaniem książek, że nie zrobiłoby mi to różnicy.
Wartość edukacyjna Internetu jest przepotężna, ale wartość ogłupiająca też jest przepotężna. Ja tylko się zastanawiam, czy politycy trafiają do świątyni śmiesznych kotów viralowo, czy sami uciekają się do takich środków. Bo nie oszukujmy się, jeśli coś nie istnieje w Internecie, to nie istnieje w ogóle.
Ja nie mówię, że każdy gimnazjalista bez segregacji chłonie każdą informację, bo sporo jest bardzo młodych bardzo mądrych ludzi, ale wydaje mi się, że to Internet i to, co nam oferuje ma wpływ na młode osoby, które troche zbyt wcześnie wypowiadają się na tematy, o których nie mają pojęcia. Mnie to troche razi i śmieszy.
Jak ja wpadłam w czeluście Internetu, to moim głównym zainteresowaniem była grafika internetowa, oglądałam tutoriale na yt i robiłam kolorowe rzeczy w Photoshopie, pisałam fanficki o Harry'm Potterze i oglądałam 13 posterunek, ale wtedy nie miałam też konta na fejsie. Może jakbym miała to od dawna wiedziałabym, na kogo zagłosuję, jak skończę osiemnastkę. Teraz przy każdych jednych wyborach nie mam pojęcia na kogo głosować, bo scena polityczna w Polsce to scena tetralno-komediowa, ale to temat na odbrębny wpis.
Mnie Internet w szczeniackich latach raczej dobrze poprowadził, bo na zmianę pisałam opowiadania i robiłam szablony na blogi i robię to do dzisiaj. Zastanawiam się, czy to samo powiedzą te czternastolatki, które dziś wrzucają na tablicę wystąpienia Korwina.