21.9.15

Antyrefleksja nr 1

Wczoraj naszła mnie taka dziwna refleksja. 
Malowałam się w łazience (codzienny make-up typu biała farba na twarz, przyciemnienie oczodołów czarnym sprejem i klasyczna, czerwona błyskawica przez pół twarzy) i zadzwoniła do mnie koleżanka. Odebrałam, pogadałam z nią chwilę o zakapturzonych postaciach w lustrach, a kiedy skończyłam rozmowę spojrzałam na telefon - oczywiście klasyka damskiego gatunku, cały ekran upieprzony podkładem białą farbą jak stół z TVNu. Postanowiłam go wytrzeć, ale podkład, jak to podkład nie schodzi tak łatwo i nagle przemknęła mi idiotyczna, szalona myśl - że namydlę go i włożę pod bieżącą wodę. 
Na szczęście ostrzegiwacz w mojej głowie zareagował szybko i powiedział:
- Ej, ej, ej, koleżanko, utopisz sobie kolejny telefon!
Zaśmiałam się do siebie i kontynuowałam mój szatański makijaż. 
Ale tu nadchodzi refleksja: wyobraźcie sobie człowieka, któremu kończy się umowa u jego operatora, który zdziera z niego grube hajsy, ale przynajmniej ma zasięg nawet w Ciechocinku. Więc ten człowiek, załóżmy, że ma na imię Przemek, więc Przemek idzie i podpisuje nową umowę. Dostaje nowy telefon, który ma łaj faj, sraj faj, irdę i blutufa, a dodatkowo - uwaga! - jest wodoodporny. W ten sposób Przemek rozpoczyna nowy etap w swoim życiu. Przemek spędza teraz upojne chwilę ze swoim nowym, wodoodpornym telefonem. Pisze SMSy jak myje ręce, pod prysznicem przegląda fejsa, a słit focie nóg w wannie może robić od spodu. Czyż to nie jest piękne? 
Jego życie nabiera nowych kolorów. Poznaje kobietę swojego życia po tym, jak kąpała się w basenie, a on tajniacko robił jej zdjęcia pod wodą, udając, że rozmawia przez telefon. Odrzuciła zaręczyny i założyła sprawę w sądzie, ale Przemek i tak jest spełniony. 
Przemek czuje się teraz lepszym człowiekiem. Nawet, kiedy pewnego dnia telefon wpada mu do kibla, on śmieje się perliście i zamiast wyciągnąć go od razu, włącza aparat i robi sobie selfie. Wrzuca je na Instagrama z podpisem "takie tam z #kibel". 
Ta utopia trwa przez dwa lata. Po dwóch latach Przemkowi kończy się umowa i chociaż kocha swój wodoodporny telefon, to decyduje się na nowy, bo operator oferuje mu najnowszą iGruszkę za złotówkę. Tomek, nie, to był Przemek, Przemek bierze iGruszkę do domu i szczęśliwy chce umyć ręcę pisząc SMSa, ale... ale nie może. Prysznic bez przeglądania fejsa nie jest tym samym prysznicem, zdjęcie nóg w wannie od góry wygląda źle. Przemek znów jest smutny. 

Wiecie, co chciałam powiedzieć? Jak bardzo nasze przyzwyczajenia nami sterują. Stworzyłam Tomka Przemka, żeby pokazać Wam, że nasz mózg potrafi decydować, co zrobimy, zanim jeszcze oceni, czy możemy to zrobić i czy to nie uczyni jakiejś krzywdy albo czegoś nie zepsuje. Magia. 

Dziękuję za przeczytanie dzisiejszej refleksji i powiedzcie, czy Wy też czasem tak macie? Że na przykład chcecie zamordować kolegę, bo obraził Pink Floydów, Wasz mózg już podpowiada Wam, gdzie jest siekiera, a dopiero po tym mówi "ej, ej, ej, jak go zabijesz, to on umrze!"?

3 komentarze:

  1. Boże ile ja bym takich głupot w stylu umycia telefonu zrobiła, ale nic nie przebije mojego kumpla, który wylał piwo na laptopa (jest programistą!) i umył laptopa pod prysznicem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, taki głupi odruch. Też kiedyś po zalaniu lapka herbatą postanowilam go wytrzeć mokrą szmatką.

      Usuń
  2. Zapraszamy na nowy rozdział u nas. :)

    http://californiassounds.blogspot.com/2015/10/rozdzia-viii.html

    OdpowiedzUsuń

Nie przeszkadza mi spam. Zostawiajcie linki do swoich blogów, chętnie je odwiedzam. Odpowiadam na każdy komentarz, dlatego nie bój się zajrzeć tutaj po jakim czasie.
Pozdrawiam. I tego, co stoi za Tobą też pozdrawiam.